Panie, tu skandal, jaki tu zabytek – czyli Baszta Dziewicy

„Zachowane do naszych czasów fragmenty muru miejskiego z cylindryczną Basztą Dziewicy z XIV w., basztą bramy Ostrowskiej z XVI w. z fragmentem szyi bramnej otworami strzelniczymi należą do wyjątkowych ceglanych fortyfikacji miejskich” – tak podkreśla się znaczenie części zachowanych obwarowań miejskich – architektury obronnej w Gubinie na stronie internetowej Lubuskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.

Baszta Dziewicy (Jungfauenturm), z fragmentem murów kurtynowych, pochodzi z pierwszego etapu budowy fortyfikacji. Mur kurtynowy (mur kurtynowy – mur zamykający zwykle dziedziniec obiektu o charakterze obronnym np. zamku czy fortu (jak w Twierdzy Modlin) jest pęknięty od lat. Baszta wchodziła w skład obwarowań zbudowanych na miejscu wałów ziemno-drewnianych w 1311 r. Baszta posiada dość bogaty wystrój zewnętrzny. Jej średnica 4,90 m; dla porównania Baszta Ostrowska – 6,90 m.
Do baszty od północy przylega narożnik muru wschodniego z odchodzącym prostopadłym fragmentem muru biegnącego ku zachodowi. Fragment murów z cegły pełnej, gładkie, w wątku gotyckim; uzupełniane fragmentami późniejszych murów wschodnich.
Pisze się i powszechni mówi, że Baszta Dziewicy jest położona na terenie prywatnym i dlatego jej los jest skomplikowany. Spotkałem się z opracowaniem naukowym, iż leży w Gubinie przy ul. Dąbrowskiego 13 – na prywatnej posesji, ma datę wpisania do rejestru zabytków 12 kwietnia 1961 r., nr 283 C.
Niektórzy m.in. w Ośrodku Dokumentacji Zabytków w Warszawie ww. basztę piszą: baszta Dziewicza i podają jej adres ul. Dąbrowskiego 15. Drzewa jak rosły na niej już w roku 1986 i tak jest do dzisiaj.
Jak jest faktycznie? Baszta stoi na granicy posesji przy ul. Dąbrowskiego nr 15 i 13, choć jest do niej dostęp z każdej strony, w tym nieograniczony od nr 15 i ul. Drukarskiej. Na parterze baszty są drzwi drewniane, ale jak powiedziała przypadkowo spotkana starsza kobieta, klucze od drzwi są chyba w Urzędzie Miejskim. Dodała:  – Panie, jaki tu teren prywatny, tylko jedna rodzina wykupiła mieszkanie.  Panie tu skandal, jaki to zabytek, jak tylko można obejrzeć go z zewnątrz. Wnętrze baszty niedostępne! Inna osoba mieszkająca w sąsiedztwie nadmieniła, że kilka lat temu klucz do Baszty Dziewicy miał Krzysztof Freyer, który trzymał w niej taczkę. Obok baszty stoi dom z nr. 15 (z 1840 roku), także wpisany do rejestru zabytków!
Aby wyjaśnić stan prawny baszty poprosiłem o rozmowę Małgorzatę Dereń – inspektora  ochrony zabytków w wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków  i Joannę Orzechowską – naczelnik Wydziału Nieruchomości i Gospodarki Przestrzennej UM w Gubinie, rozmawiałem także z Krzysztofem Dziurdziewiczem z Wydziału Europejskiego tegoż Urzędu Miejskiego.
W wyniku tych rozmów ustaliłem, że Baszta Dziewicy znajduje się na terenie miejskim Gubina i jest własnością miasta, ale w UM nie ma do niej … klucza. Kto jest w jego posiadaniu – nie udało się ustalić!
Położona jest na działce nr 84/2, obejmującej 314 metrów kwadratowych. Jej stan technicznym ma wiele do życzenia, wymaga remontu. Jak podkreślił K.Dziurdziewicz, miasto czyni starania o pozyskanie środków finansowych, aby w ramach tzw. „Zielonej Ścieżki” poprawić jej stan., przywrócić dawną świetność. „Zielona Ścieżka” to program modernizacji, renowacji ciekawych miejsc, zabytków, zagospodarowanie placów zieleni (w tym w centrum miasta parki, fontanny).
Miejmy nadzieję, że ambitne plany uda się zrealizować i można będzie podziwiać Basztę Dziewicy w pełnym blasku. Będziemy tej sprawie mocno dopingowali.  (wł)

Baszta Dziewicy - foto z września 2009 r.
Baszta Dziewicy - foto z września 2009 r.


Nowe widokówki z Ziemi Gubińskiej

Miło mi znowu poinformować Państwa o ukazaniu się nowych widokówek Gubina. Dwie z nich ukazały się z inicjatywy Wydziału Europejskiego Urzędu Miejskiego-naczelnik Anna Wróbel, trzecią z zegarami na Baszcie Ostrowskiej, wydano z inicjatywy Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Gubińskiej.

Kolejne wystawy

Dwóch Jerzych Zawadzki i Sarnecki - przygotowują kolejną wystawę
Dwóch Jerzych Zawadzki i Sarnecki - przygotowują kolejną wystawę

Stowarzyszenie organizuje, w miarę posiadanych możliwości lokalowych, wystawy tematyczne.  Rok 2009 powitaliśmy wystawą prezentującą widokówki przedwojennego Gubina. Ponad 200 tych małych fotografii przedstawił kolekcjoner widokówek, członek SPZG Jerzy Zawadzki. Wystawa cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem przede wszystkim  niemieckich gości Izby Muzealnej. Wielu z nich pokazywało na nich miejsca w których urodzili się. od 1 czerwca kolejna wystawa pokazuje powojenne widokówki miasta. I choć zbiór nie jest tak bogaty jak poprzedni to można zobaczyć wiele ciekawych ujęć  naszego miasta, tych obecnych i tych , które pozostały tylko na fotografiach. Szczególny „wysyp” kartek nastąpił po 1989 roku i widać to także w prezentowanej ekspozycji.
Również nowo otwarta wystaw pokazuje „wytwory” Harcerskiej Poczty Polowej” funkcjonującej w czasach, kiedy harcerstwem zabawiał się Walenty A.Robowski. Wystawa to bogaty zbiór ciekawych stempli i znaków pocztowych wykonanych przez harcerzy. Nie stanowiły zbioru oficjalnych znaków wydawanych przez Pocztę Polską ale miały swój harcerski urok. Trochę taka zabawa.
Również w dniach 5-7 czerwca można obejrzeć wystawę zatytułowaną „Gubińskie pochody 1. Majowe”. To zbiór kilkudziesięciu fotografii na których gubinianie maszerują w 1 – majowych  pochodach. Te najstarsze zdjęcia pochodzą z pocz. lat 50 – tych, zaś ostatnie wykonano w końcówce lat 80 – tych.
Tekst nie byłby kompletnym gdyby nie wspomniano o realizatorach wszystkich wystaw. Pomysłodawcą jest z reguły prezes SPZG ale światło dzienne wystawy oglądają dzięki nieocenionej pomocy Jerzych: Sarneckiego i Zawadzkiego.  Na ich pomoc można zawsze liczyć. (sp)

Komunikacja miejska

_Mama_ Stanisława Jabłońska z niezawodnym koniem Morycem, zapewne przeszli do historii gubińskiej komunikacji
_Mama_ Stanisława Jabłońska z niezawodnym koniem Morycem, zapewne przeszli do historii gubińskiej komunikacji

W powojennym Gubinie, tuż po zakończeniu działań wojennych, problem komunikacji rozwiązała, słynna nie tylko w mieście. „mama” Jabłońska z koniem Morycem. O jakiejkolwiek komunikacji motorowej nikt nie słyszał. Ona kursowała regularnie na trasie dworzec PKP – centrum. Takie rozwiązanie wystarczało ze względu na niewielką liczbę ludności. Jednak rozrastające się tak pod względem ludności jak i zabudowy miasto miało coraz to większe potrzeby.
Przez kilkadziesiąt lat, do początku lat 70-tych problem komunikacji rozwiązywało wojsko. Pamiętam, że kiedy pojawiłem się z nakazem pracy w Gubinie kursował wojskowy san a konduktor (żołnierz szeregowy) sprzedawał bilety. Potem jeździły trochę lepszej marki autobusy. ale i przyszedł taki czas, że komunikację obsługiwały samochody ciężarowe star z doczepianą drabinką. Kłopotliwe było ulokowanie się na „pace” z wózkiem dziecięcym. Panowie, widząc wdrapujące się po drabince panie, z wielką przyjemnością dawali pierwszeństwo. Kursowały po trasie podobnej do dzisiejszej trasy autobusów miejskich pokonując wieloma ulicami około 17 kilometrową trasę od jednostek wojskowych w Komorowie do dworca PKP przy ul. Sikorskiego.
Władza samorządowa widząc taki stan rzeczy uparcie dążyła do uruchomienia regularnej komunikacji autobusowej. Z opowiadań osób zorientowanych w sprawie (np. Kazimierz Ostrowski ) wynikało że zadanie nie było łatwe.
Opór materii (PKS Zielona Góra) był silny. Ale udało się i bodajże dwoma i trzema?) liniami ruszyły autobusy.
Mieszkańcy mieli nareszcie komfort przemieszczania się z jednego krańca miasta w drugi. Szczególnie dotyczyło to osób starszych i młodzieży szkolnej. Warto nadmienić iz w tym czasie po mieście kursowało kilka taksówek osobowych a prywatni właściciel dysponowali być może kilkudziesięcioma autami osobowymi.
21 lipca 1975 r. oddano do użytku nowy dworzec PKS a gubińska placówka była zaliczana do jednej z największych w województwie zielonogórskim.
Jednak lata 90-te i zachodzące wszędzie zmiany nie omijają miejskiej komunikacji. Wzrastająca ilość samochodów prywatnych i rachunek ekonomiczny sprawiają, że ilość kursów i rodzaj usług zostają w znacznym stopniu okrojone. Zdecydowane zmiany zachodzą wówczas kiedy wojsko likwiduje swoje jednostki. Potrzeby komunikacyjne zmniejszają się choćby i z tego powodu. że w mieście gwałtownie wzrasta ilość prywatnych samochodów.
Słabo doinwestowany PKS nie jest już tym samym przedsiębiorstwem co przed laty. Olbrzymie autobusy wożą coraz to więcej powietrza. PKS przestał być potentatem w przewozach. Taksówkarze z utęsknieniem wypatrują klientów.
W 2009 roku w mieście zarejestrowanych jest ok. 10.500 pojazdów mechanicznych, kilkadziesiąt taksówek (w latach 90-tych ponad 100). Ale o Morycu i „mamie” Jabłońskiej pamiętają kolejne pokolenia gubinian. (sp)

Zdrowie mężczyzn - spotkanie z przyjaciółmi jest dobre dla zdrowia

Wszyscy mężczyźni oczekują: dochodzenie przeprowadzone przez Uniwersytet w Oxfordzie wykazało, że dobre samopoczucie mężczyzn znacznie poprawia się, gdy spotykają się z przyjaciółmi przynajmniej dwa razy w tygodniu. Ważne jest, aby odbyło się spotkanie, w którym coś zostało zrobione. Promuje to ogromne możliwości zdrowotne mężczyzn.

Według raportu mężczyźni, którzy utrzymują grupę społeczną, są zdrowsi, szybciej reagują na choroby i są bardziej hojni. Niestety, większość mężczyzn nie zdoła zrobić tego zdrowia mężczyzn, a tym samym spotkać się ze swoimi przyjaciółmi, więc tylko tydzień z przyjaciółmi. To nie jest duża grupa przyjaciół, ale regularność spotkań.

Jednak spotkanie zdrowotne mężczyzn powinno składać się z maksymalnie 5 osób. Więzi społeczne z kolegami mogą być ukształtowane przez kilka świetnych działań, które wzmacniają grupę i sprawiają, że nasi ludzie są szczęśliwi! Działania mogą się różnić od sportu zespołowego po proste "pijąc piwo", a to tylko dwa razy w tygodniu. Ważne jest również dla zdrowia mężczyzn, że zaangażowanych jest 4 lub 5 najbliższych i najważniejszych przyjaciół. Tak drodzy mężczyźni, wychodzisz i spotykaj się z przyjaciółmi, to zdrowe dla ciebie!

Kde koupit Viagra levné | Szildenafil citráttal kapcsolatos tapasztalatok | Sildenafil dejstva | Jak kupić Viagra online