W ramach projektu dofinansowanego przez Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej FWPN Stowarzyszenie Lokalne Pro Gubin i Muzeum Miasta i Przemysłu w Guben zrealizowało kolejne spotkanie. Tym razem, mieszkańcy obu przygranicznych miast spotkali się 29 kwietnia we wnętrzu kościoła farnego z Günterem Quielem i Joachimem Klosem.
Obaj panowie, radni w Guben, społecznicy, bardzo wiele dobrego robią dla tolerancji kultur i do nich pasował by cykl spotkań wybaczania i przyjaźni pod hasłem „Spotkania bliskich znajomych”.
Uczestnicy wieczoru poznali dokładniej biografię bohaterów spotkania z filmu oraz ich wspomnień. Burmistrz Gubina Bartłomiej Bartczak barwnie przedstawił okoliczności poznania obu panów.
Günter Quiel urodził się w Poznaniu (matka Polka), od 1945 r. mieszka w Niemczech. Pracował m.in. na uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie n. Odrą.
Od 2005 r. jego wielką miłością jest odbudowa gubińskiej fary. Szefuje Stowarzyszeniu Wspierającemu Inicjatywę Odbudowę Fary, prowadzi Centrum Informacji przy Berlinerstr. 5.w Guben. Zawsze podkreśla: – Budujmy normalność dla przyszłych pokoleń. Odnajdźmy drogę dla siebie. Róbmy to we wspólnocie polsko-niemieckiej. W odbudowie fary realizujemy kilka celów m. in. naukowy, kulturalny, turystyczny. Centrum spotkań w farze mogłoby być Muzeum Kultury Utraconej.
Joachim Klos urodził się w podgubińkiej Zawadzie (niem. Saude). Pod nazwą Sauwade wieś występuje w dokumencie już w roku 1357. Jak był kolejny raz w Zawadzie, to dopiero odważył się wejść do byłej rodzinnej posiadłości. Dziadek zakazał tam chodzić. Od lat J. Klos odwiedza swoje korzenie, zaprzyjaźnił się z mieszkańcami Zawady. Pielęgnuje tradycje winiarskie. Zajmuje się sportem wodnym, jest specjalistą turystyki wodnej. Jego pasją jest rzeka Nysa Łużycka, którą uważa za centralny punkt euromiasta Guben-Gubin. Podkreślił: – Nad wodę ciągną dzieci i młodzież. Piękna strona miasta jest tutaj, po prawej stronie Nysy. Mamy stara piwnice winiarską, mamy wiele atrakcji.
Waldemar Pawlikowski, jeden z promotorów projektu zaznaczył: – Po co to robimy? To ważne na pograniczu, bo dotyczy ludzi przesiedlonych. Chcemy ukazać dwie strony medalu, Polaków i Niemców, którzy wskutek II wojny światowej coś istotnego utracili.